Trzy tygodnie temu, po 5 latach wymieniłem aparaty słuchowe - stare Phonaki Valeo 211 ustąpiły miejsca dwóm nowym modelom tego samego producenta z serii Versate M. Teraz czas na pierwsze małe podsumowanie.
Cała operacja wymiany rozpoczęła się niedawno, w okolicach połowy września kiedy to dowiedziałem się, że mogę się już ubiegać o dofinansowanie z NFZu do aparatów (przypominam - raz na 5 lat [ale do 26 roku życia] NFZ może przyznać do 3000zł - podana kwota dotyczy jednak osób uczących się).
Kompletując dokumenty, spostrzegłem, iż najnowszy audiogram miałem z 2005 roku - trochę stary ;-). Tak więc, w piątek 8.10.2010 w Olsztynie zrobiłem nowe badania i po raz kolejny wyszło, że mam niedosłuch na poziomie od -70dB dla 1kHz do -30dB dla 125Hz i 8kHz. Na szczęście wartości te nie pogorszyły się od ponad 16 lat. I tak oto, w poniedziałek 11.10.2010, komplet dokumentów wylądował w warmińsko-mazurskim NFZ.
Liczyłem na to, że w najlepszym wypadku odpowiedź uzyskam w okolicach grudnia/stycznia 2011. Możecie wyobrazić sobie moje zdziwienie, kiedy przysłali pocztą pismo o pozytywnym rozpatrzeniu wniosku o dofinansowanie już na początku listopada. Oczywiście nie obyło się bez utrudnień - otóż, wszystkie kwestie (np. wybór konkretnego modelu aparatu) musiałem załatwić do 23.11.2010.
W tym momencie był bodajże 3.11.2010 i rozpoczął się wyścig z czasem. Najpierw planowałem wszystko załatwić w Warszawie. Sądziłem, że nie będzie z tym większego problemu - ale szybko musiałem zweryfikować założenia. Najbardziej zaskoczyło mnie, jak trudno znaleźć punkt audioprotetyczny czynny w sobotę. Taka duża metropolia, a trafiłem jedynie na jeden punkt - na Pradze. Drugi szok przeżyłem gdy porównałem ceny konkretnych modeli w Warszawie z tymi z Olsztyna - przebicie min. 1000zł na sztuce. Trochę duża różnica.Tym samym, wróciłem do Olsztyna do zaprzyjaźnionego ośrodka, z którego usług korzystam od '94.
Kwestia miejsca zakupu została ustalona. Pytanie następne jaki typ aparatów i jakiego producenta wybrać. Do tej pory, moje trzy pary były modelami zausznymi. W związku z tym, zastanawiałem się nad modelami wewnątrzusznymi. Teoretycznie do korekcji mojego niedosłuchu można ich używać, ale dowiedziałem się od audioprotetyka, że będą one działały na granicy swoich maksymalnych możliwości. Cóż, wolę narzekać na nadmiar mocy niż na jej niedobór, więc po raz kolejny zdecydowałem się na "słuchawki zauszne" ;) OK, a na jakiego producenta? Dotychczas miałem do czynienia dwa razy z Siemensem i ostanie 5 lat z Phonakiem. Do wyboru - z uwagi na poziom niedosłuchu - miałem Siemensa, Phonaka, Oticona i Bernafona. Siemens odpadł z uwagi na to, że tak naprawdę to branduje czyjś sprzęt i aparaty słuchowe to tak naprawdę jeden z wielu różnych produktów tego producenta. Został Phonak - nie miałem z nim żadnych problemów ( w ciągu 5 lat uszkodzeniu uległ jedynie lewy rożek, który we własnym zakresie wymieniłem) więc i przy nim pozostałem - siła przyzwyczajenia ;-)
Producent i typ wybrany, audiogram zrobiony - na podstawie tych informacji komputer wylosował dla mnie model Phonak Versate M. Po wyjęciu z pudełka wygląd mnie zbytnio nie zachwycił. Wydają się większe od Valeo 211, ale to jedynie złudzenie potęgowane przez fakt, że Versate ma po prostu krótszy rożek a tym samym dłuższą "zabudowaną część". Poza tym, nie ma zwykłego potencjometru do regulowania wzmocnienia. Jest tylko przełącznik góra - dół z zakresem 10dB, skok +/- 3dB - tak więc precyzyjnie wzmocnienia tego nie ustawimy. I ostatnia rzecz - jest jeden przycisk na obudowie służący do zmiany programów i wyłączania aparatu. Nie ukrywam, że trochę mi to nie pasuje - aby zmienić np. z programu 2 na 1 mogę albo otworzyć komorę baterii i ją zamknąć (aparat się wyłącza i uruchamia z 1 programem), albo 3x naciskać guzik (pierwsze naciśnięcie - 3 program, drugie naciśnięcie - wyłączenie aparatów, trzecie naciśnięcie - ponowna aktywacja). Należy tutaj dodatkowo wspomnieć, że producent zaimplementował w tych urządzeniach opóźnienie podania sygnału na wkładkę (minimum 6 sekund, nie da się tego całkowicie wyłączyć). Na moje pytanie czemu to ma służyć dostałem informację, iż "normalni użytkownicy" włączają aparaty trzymając je w ręku, a następnie - już działające - wkładają do ucha. Tym samym narzekają że im „piszczy” Hm... ja tam zawsze byłem inny ;-)
15.11.2010 przyszedł czas na zaprogramowanie wzmocnień. Moim pierwszym zdaniem wypowiedzianym do audioprotetyka po "usłyszeniu na nowo" otoczenia było "To tak ma być?". Otóż, aparaty te w porównaniu ze starymi Valeo są bardzo ciche. Wszelkie szumy otoczenia są - po mistrzowsku wręcz - wytłumianie. Słyszysz tylko mowę i nic więcej. Hm... podobno kwestia przyzwyczajenia. Poprosiłem o ustawienie programu automatycznego jako domyślnego i wybrałem się na miasto. Pierwsze wrażenia nie były najlepsze - siedząc w samochodzie z przodu nie byłem w stanie prowadzić konwersacji z dwiema osobami na raz (tzn. z kierowcą i z pasażerem z tyłu). Aparaty chcąc "dbać o mój komfort" priorytetowały rozmówcę który był bliżej mnie, niemal kompletnie wyciszając drugiego. Wspominałem, że cały czas było było cicho?
Zanim dokonałem konkretnego zakupu, jednym z wymagań jakie miał spełnić nowy sprzęt była współpraca przystawką do transmisji dźwięku. Phonak tą "zabawkę" ochrzcił mianem Icom. Kiedyś użytkownicy aparatów mieli do wyboru tylko drogie systemy FM. Teraz natomiast, mamy małe „wisiorki” do powieszenia na szyję (patrz zdjęcie), które możemy np. sparować przez Bluetooth z naszą komórką. Jako, że wolę do ludzi dzwonić niż pisać SMSy, a w dodatku nigdy nie potrafiłem rozmawiać przez telefon korzystając z dedykowanego programu do rozmów telefonicznych, taka przystawka jest dla mnie wielkim udogodnieniem. BTW, oczywiście można do Icoma podłączyć dowolne zewnętrzne źródło dźwięku przez mini jacka 3,5mm - wtedy nasze aparaty robią za bezprzewodowe, stereofoniczne słuchawki (a w przypadku sygnału monofonicznego, dubluje go na obydwa aparaty - sprawdzone)
Wracając do głównego wątku, 15.11.2010, po powrocie do ośrodka poprosiłem o podbicie dźwięków dochodzących z tyłu i o zmniejszenie czułości programu automatycznego na zmianę warunków dźwiękowych otoczenia. Tego samego dnia, po południu wróciłem z kumplem do Warszawy. Moje wrażenia:
- słyszę dokładnie każdy szelest, każde pstryknięcie włącznikiem światła - tutaj ujawnia się dużo szersze pasmo przzenoszenia - brawa dla Phonaka.
- program automatyczny dla mnie to porażka. Podkreślam - dla mnie. Może gdyby aparatów używała osoba dla której to pierwsza para, byłaby tą opcją prawdopodobnie zachwycona, ale ja mam dokładnie sprecyzowane wymagania. Program ten – przykładowo - głupiał codziennie gdy myłem zęby. Gdy z kranu leciała woda, a ja szorowałem zęby szczoteczką, następowało totalne wytłumienie dźwięków otoczenia - nie słyszałem nawet własnego głosu! Czy oby na pewno to tak ma być? Oczywiście, zakręcałem wodę, odkładałem szczoteczkę i wszystko wracało do normy!
- piskliwe głosy dziewczyn zrobiły się jeszcze bardziej piskliwe.
- program "Rozmowa w hałasie" naprawdę daje radę - brałem udział w kilku ciut głośniejszych imprezach i o ile ja nie miałem większego problemu ze zrozumieniem ludzi, o tyle moi rozmówcy prosili bym głośniej mówił (!). Otóż odnosiłem wrażenie, że mówię odpowiednio do sytuacji – w końcu słyszę wszystko normalnie - aparaty muzykę wyciszały, głos podbijały - gdy w rezultacie okazało się, że to mnie ludzie nie słyszą, gdyż ja - nie chcąc słyszeć własnego krzyku - mówiłem za cicho!
- większość czasu korzystałem z programu "Spokojne Sytuacje", na który ręcznie musiałem przełączać aparaty po ich uruchomieniu (domyślnie uruchamiał się ten nieszczęsny program automatyczny)
- aparaty nie zapamiętują ostatnio aktywnego programu - po zakończeniu rozmowy via Icom wracają do pierwszego programu.
- byłem mile zaskoczony że zmieniając program w jednym aparacie automatycznie drugi aparat przechodzi na identyczny tryb.
Dodatkowo modele Versate mają funkcję automatycznego logowania wszelkich zmian dokonywanych przez użytkownika. Tym samym mój audioprotetyk po trzech tygodniach uzyskał całkiem sporo informacji odnośnie moich preferencji. Otóż - w ciągu 18 dni aparaty działały w sumie przez 291 godzin - to daje średnią na poziomie 16h na dobę. 70% czasu używałem programu "Spokojne Sytuacje", a 2% to transmisje przez iCom. W dodatku przez te 70% czasu miałem "podbicie" +3dB - fajna opcja, nie? :) Tak więc, poprosiłem o wywalenie programu automatycznego (odpalają się od razu „Spokojne Sytuacje”) i podbicie wzmocnienia o 3dB.
Swoją drogą w ciągu tych trzech tygodni miałem jedną "awarię" - przyznaję, z mojej winy. Wgrałem sobie oprogramowanie do programowania aparatów Phonak iPFG. Chciałem przejrzeć jakie opcje są dostępne przy tym modelu. Moją uwagę wróciło "Wybieranie głosowe" i "Ponowne wybieranie ostatniego numeru" i sekcji iCom. Ustawiłem, podłączyłem iComa do komputera, kliknąłem by zapisał dokonane zmiany i w tym momencie... Icom przestał transmitować dźwięk do aparatów. Ja sam mogę jedynie parować iComa z zewnętrznymi urządzeniami. POPRAWNE powiązanie Icom – aparaty, można zrobić jedynie przez iPFG i tylko wtedy gdy podłączone są jednocześnie aparaty (przez programator) i Icom (przez kabel). Jako że programatora nie miałem to Icom prawdopodobnie utracił powiązanie. Niestety nigdzie nie dało się wpisać ręcznie numeru seryjnego aparatów (była opcja sparowania z aktualnie podłączonymi do komputera), więc musiałem czekać do powrotu do Olsztyna (w tym czasie w Warszawie były straszne śnieżyce i nie uśmiechało mi się jeździć do serwisu). Aktualnie wszystko już działa ;-)
Co dalej? Czekam na nowe wkładki. I tym samym całą operację wymiany aparatów uznam za zakończoną. Ogólnie jestem zadowolony. Nowe modele spełniają swoją funkcje, a Icom jest tym czego potrzebowałem. Jeżeli będę miał trochę kasy na zbyciu, to poważnie muszę się zastanowić nad dokupieniem programatora we własnym zakresie - takie zboczenie zawodowe programisty ;-)